poniedziałek, 30 września 2013

Dwa za jednym zamachem

Obiecałam, że zrobię zdjęcie, to zrobiłam. Tym razem zmiksowane razem- sukienka i bolerko. Po co się rozdrabniać? :)

Mam już pomysł na kolejną sukienkę. Będę kombinować, bo inny materiał, tu skrócę, tu wydłużę. Ale, ale, jak wszystko napiszę, to potem nie będę miała o czym pisać. Trzymajcie kciuki ^^

sukienka anna 2.2013 m2 + papavero ostatnie bolerko

sobota, 28 września 2013

Lalkowo

Dziś skończyłam sukienkę dla dollfie. W sumie nie ma co tu dużo pisać. Miała być zielona z takim dołem. Miały być kwiatki. Dodałam perełki i koraliki.
Ogólnie lubię takie sukienki fantasy, więc szyło mi się łatwo i przyjemnie :)


Aby nie tworzyć nowego posta to tu dorzucę jeszcze jedną sukienkę, z takich bardziej fantastycznych. Szyłam ją w zeszłym roku. Spędziłam nad nią trochę czasu, bo trochę ją haftowałąm.




wtorek, 24 września 2013

Nici :)

Trochę zaszalałam i zakupiłam kilka kolorów nici do mojego kombajniątka. Po pięć sztuk (prócz niebieskiego, bo nie było tyle). Tylko nie piszcie, że jestem szalona XD Chyba muszę zbieracze kurzu z półki zwinąć, aby zrobić miejsce na nici, bo nie wiem, gdzie je trzymać. Boję się jedynie, że będą od słońca płowieć.
Chciałabym zakupić jeszcze inne kolory :)
Powinny mi starczyć na kilka lat przy moim szyciu XD Jedna szpulka to 5000 jardów. Obecnie mam założone zwykłe szpulki z Areny i pomimo tego, że dość intensywnie obrzucam wszystko, co szyłam ostatnio w czarnym kolorze, to jeszcze mi się nie skończyły.



poniedziałek, 23 września 2013

Sukienka z Anny 2/2013 model 2

Moja kolejna sukienka :) Wspominałam o niej przy okazji poprzedniego posta.
Wybaczcie, że na wieszaku, obiecuję się w niej pokazać jak najszybciej.
Oczywiście nie obeszło się bez poprawek. Szyłam połączone ze sobą rozmiary 40 i 42. Wdaje mi się, że w tym przypadku w biuście powinnam odrysować rozmiar 38, bo dużo musiałam zmniejszać, jak już miałam sukienkę praktycznie gotową.
Wszyłam też luźno zwisającą podszewkę. Jakoś tak fajnie się czuję w sukience, gdy ma podszewkę. Do tego sukienka nie wspina się po rajstopkach, co jest strasznie denerwujące.
Bardzo się starałam, aby ją dobrze uszyć, ale oczywiście nie obyło się bez wpadek. Jedną z nich jest połączenie odszycia z podszewką. Nie wiem, jak to zrobiłam, ale źle wymierzyłam długość odszycia przodu i tyłu, dlatego też są one nierównej długości XD Szczęście, że jest to schowane w środku, więc nic nie widać o^__^o
Sukienkę musiałam także porządnie skrócić, a i tak długa jest ciut za kolano. Wspominałam już, że takie lubię. Niby pamiętam o tym, że jestem z metra cięta, ale jakoś nie poprawiam wykroju. W sumie to łatwiej potem odciąć, niż doszyć ;)
Zrobiłam też pasek z resztek dosłownie. Od dawna chciałam mieć sukienkę z jakimś paseczkiem, który jest bardziej ozdobny, niż funkcjonalny.
W sukience byłam już dziś w pracy i się podobała, co mnie ogromnie cieszy i motywuje do dalszej pracy.
Usłyszałam nawet, że ostatnio taka elegancka chodzę :D

sukienka anna 2/2013 m2

sobota, 21 września 2013

Lalkowo

Obecnie jestem w trakcie szycia dla siebie kolejnej sukienki, ale skoro już napisałam, że czasem wrzucę tu coś lalkowego, to chciałabym pokazać jedną z moich ulubionych sukienek lalkowych.
Gdybym ją pokazała razem z moją sukienką, to pewnie nikt na nią by nie zwrócił uwagi. Znaczy na tą moją sukienkę 'human size'.

Poniższa lalkowa suknia uszyta jest dla jednej z moich największych lalek, nie jest więc maleńka. Jest to także jedna z sukni, które nazywam specjalnymi. Praca nad nimi trwa zawsze o wiele dłużej, niż nad zwykłymi sukienkami. Tą szyłam jakieś 2-3 miesiące chyba. Nie pamiętam już dokładnie.
Wymyśliłam sobie, że będę ją haftować koralikami. Z tego też powodu praca nad nią pochłonęła mnóstwo czasu. Cieszę się tym bardziej, że zdołałam ją ukończyć, bo jestem z tych osób, którym jak coś przyjdzie do głowy to muszą już, teraz, na-ten-tychmiast to zrobić. Dłuższe czekanie powoduje zniechęcenie i spadek natchnienia.
Suknia jest dość ciężka. Koraliki niby małe, ale na prawdę jest ich tam pełno. Samych niebieskich kupiłam 10.000 i większość została zużyta. Musiałam też wszyć dwie halki ze sztywnego tiulu, by zdołały ją trochę unieść. Oklapnięta nie wyglądała by fajnie -__^

Szyć zaczęłam właśnie dla dollfie i jak na razie nie mam zamiaru z tego rezygnować :)
W szyciu dla lalek fajne jest to, że nic mnie nie ogranicza prócz wyobraźni i umiejętności.

A teraz zdjęcia. 









Od kilku miesięcy też na dokończenie czeka mój strój krakowianki. Wymyśliłam sobie, że ma być haftowana koszula, halka, gorset itd. O hafcie takim jednak pojęcia nie miałam, więc kupiłam kilka książek i spróbowałam swych sił. Na razie utknęłam na gorsecie, bo tak mały gorset, który ma być szyty z aksamitu haftuje się fatalnie. Trochę mnie to zniechęciło i projekt czeka na powrót natchnienia.

Tylko proszę nie porównujcie tego, co szyję dla lalek z tym, co i jak szyję dla siebie bo to na prawdę dla mnie dwa różne światy ^^

wtorek, 10 września 2013

Pożegnanie z zygzakiem

Przynajmniej jeśli chodzi o szycie w ludzkim rozmiarze. Wątpię, bym wróciła do zygzakowania brzegów, gdy mam w domu Merrylocka. Z resztą był by to skandal :)
Co do ciuchów lalkowych, to zygzak pozostaje w użyciu ze względu na to, że zwyczajnie niektórych rzeczy nie da rady obrzucić owerlockiem.
Bardzo mi się przydała funkcja wyłączania noża, gdy obrzucałam rękawy. Inaczej mogłabym sobie obrzucać i obrzucać odcinając już obrzucony kawałek nożem, gdy chciałam zatoczyć koło :)
To tak odnośnie plusów maszyny.

Już kilka dni temu skończyłam bolerko, o którym wspominałam w poprzednim poście. Niestety do tej pory nie złożyło się na to, bym zrobiła zdjęcie na sobie. Dlatego też na razie pokazuję na wieszaku.

 papavero ostatnie bolerko.


Bolerko ma podszewkę. Nie wiem w sumie, czy tak powinna wyglądać, ale jakoś nie pasowało mi, aby podszewka stykała się na brzegach z bolerkiem, więc wymyśliłam sobie takie oto paski dookoła. Może ktoś poratuje fachowym nazewnictwem? Całe bolerko od środka jest obszyte owerlockiem, choć tego nie widać. Bolerko oczywiście na mnie pasuje i będzie noszone. Mogłam zrobić o 1,5cm dłuższe rękawy, ale nie jest źle.



I jak, będą ze mnie ludzie?

To blog nie-lalkowy, ale...
...teraz pokażę bolerko szyte ze zmodyfikowanego trochę wykroju. Jest to bolerko lalkowe, na moją najmniejszą pannę. Najmniejsze bolerko na pełnej podszewce, jakie widziałam (może ktoś uszył jeszcze mniejsze?). Teraz wyobraźcie sobie jak je wywracałam na prawą stronę przez otwór w rękawie :)

A tak się prezentuje cały kostium.

 

piątek, 6 września 2013

Pierwsze koty za płoty - Merrylock 689

Właśnie jestem po pierwszym użyciu mojego Merrylocka 689 pieszczotliwie zwanego Kombajnem.
Śpieszę więc ze sprawozdaniem.
Najpierw musiałam wymienić igły, potem nawlec igłę oznaczoną jako 'B', nawlec dolny i górny chwytacz. Od razu więc mały chrzest bojowy przeszłam. Już przez zakupem trochę czytałam, a także po zakupie, dlatego też wiedziałam, że na nawlekanie dolnego chwytacza oznaczonego czerwonym kolorem jest jakiś myk i mam zapisany link do filmiku. Nie męczyłam się dlatego, tylko nawlekłam to, co było proste a potem zobaczyłam jak postępować dalej. Na forum przeczytałam, że jedna z forumowiczek zdejmowała do tego celu płytkę ściegową. Dobrze, że tyle o nim czytałam, bo też miałabym problem, gdybym nie wiedziała tego, co wiem.
Mogę dlatego napisać, że nawlekanie nici nie jest straszne, wręcz proste. Podejrzewam, że po iluś nawleczeniach będzie to szło migiem.
Na początku tylko pomyliłam się i nawleczoną już nić wzięłam -nie wiedzieć dlaczego- za czerwony chwytacz, a była nawleczona na brązowy i się dziwiłam, dlaczego mi nie szyje XD
Ale jeszcze chwilę wcześniej myślałam, że coś jest nie tak, bo w ogóle maszyna nie reagowała na to, jak naciskałam na pedał. Przyczyna banalna - naciskałam na pedał mojej Husqvarny XD Obie machiny stoją obok siebie i pedały mi się mylą :)
Co jeszcze mogę napisać? Cicho chodzi. Moja Husqvarna jest głośniejsza XD Dla mnie to plus, bo bałam się, że będzie głośniejszy.
Dużo czasu natomiast zajęło mi odpowiednie ustawienie naprężenia nici. Najpierw materiał był zrolowany- okazało się, że nie przestawiłam 'suwaka języczka układania ściegu'. Potem musiałam kombinować z naprężeniem, bo podane w instrukcji się nie sprawdziło. Tu oczywiście metoda prób i błędów na skrawkach materiału. W końcu mi się udało i obskoczyłam brzegi mojej bolerkowej podszewki. Bolerkiem się pochwalę, jak skończę szyć i będzie zdatne do noszenia  ^__-
Trochę myli mi się podnoszenie i opuszczanie stopki, bo w mojej Husqvarnie jest na odwrót. Musiałam też wrócić do instrukcji, by znaleźć dźwignię :)
Szyje się łatwo. Materiał wręcz płynie po stopce. Trochę mi to jeszcze krzywo czasem wychodzi, bo jestem przyzwyczajona do przytrzymywania materiału prawą ręką, a tu nie ma na to miejsca. Szkoda.
Brakuje mi też nożyka do obcinania nici. Co chwilę łapałam się na tym, że macham lewą ręką przy boku obudowy próbując obciąć nici.
Wymiana igły jest bardzo prosta. Udało mi się oczywiście wykręcić całą śrubkę i prawie ją zgubić, ale teraz za to wiem ile wykręcać mogę, więc w przyszłości nie powinno się to powtarzać.
Chyba będę musiała jakiś ręczny mały odkurzacz kupić do wciągania ścinek i pyłku, który osiądzie na maszynie i w środku. Ten ich pędzelek to porażka, ale mogłam się tego spodziewać.

W skrócie- nawlekanie nie jest trudne, bać się nie trzeba. Wymiana igły jest także prosta. Włączenie i wyłączenie górnego ruchomego noża także jest proste. Regulowanie naprężenia nici trochę czasu może zabrać, ale nie jest trudne.

Polecam :) O ile ktoś po pierwszym użyciu na to polecenie zwróci uwagę :)

Tak mi się wydaje, że to tyle na początek. Trochę chaotycznie, ale musicie mi to wybaczyć :D


wtorek, 3 września 2013

Tak źle i tak nie dobrze

Mam ostatnio stanowczo za dużo pomysłów na to, co chcę uszyć.
Przeglądam te moje gazety i myślę tylko: to mi się podoba, tamto też. Gdybym uszyła wszystkie sukienki, które chcę, musiałabym je chyba wieszać pod sufitem, bo szafa by pękła. Ewentualnie wylądowały by w koszu, bo nie były by zdatne do noszenia = szafa bezpieczna.
Na sukienkach jednak moja chęć szycia się nie kończy, są jeszcze spodnie, bluzki, żakiety...
Zaczynam pracę nad jedną rzeczą, a już myślę o kolejnej i najchętniej bym nad nią również zaczęła pracować. W rezultacie i jedno nie będzie skończone i drugie. To chyba przerost chęci nad możliwościami. Chcę dużo i szybko.
Wczoraj wykroiłam już bolerko z materiału, a dziś przyszły moje kolejne Burdy i już z nich kilka rzeczy bym chciała mieć XD

Chyba powinnam dać sobie szlaban na przeglądanie wykrojów i myślenie o nowych ciuchach, dopóki nie skończę rzeczy, którą akurat szyję. Widocznie zbyt mnie to rozprasza :)

Gdy pomysłów brak- też nie jest dobrze. Wiadomo ;)